poniedziałek, 7 grudnia 2015

[Lynne & Gregorius] Ain't it a dog's life

 UWAGA: Wulgaryzmy!

Wyrywając dłoń z uścisku 
 mężczyzny, ostrożnie przechyliła się i wyjrzała spomiędzy pancerzy strażników na malejącego w oddali jubilera. Frajer będzie stratny na połowę zaopatrzenia swojego kramu. Trochę ją zirytowało, że w ogóle ją zauważył... Ale nie jej wina, że akurat jakaś szlachcianka była na tyle niezdarna, żeby zrzucić jeden z bibelotów na ziemię i zjebać jej akcję. Spojrzała na zasnute chmurami niebo. Będzie padać.

- Oczywiście, że wiem co z ciebie za jeden. - Odparła, węsząc w powietrzu i marszcząc delikatnie piegowaty nos. Książątko pachniało trochę korzennie, wyczuwała też odległą sugestię kobiecych perfum. Nawet coś jakby... krew? Chociaż to ostatnie mogło jej się wydawać, zawadzał jej zapach potu i oliwy do polerowania zbroi dochodzące od strażników.
- Nie jestem głupia. Gdyby nie to, już dawno leżałbyś wybebeszony. Masz szczęście, że niepotrzebne mi kłopoty takiego kalibru. - Zignorowała jego zdziwione, a także trochę oburzone taką bezczelnością spojrzenie i ignorując nadchodzącą tyradę poklepała się po kieszeniach. Łupy są, sztylety oba, sakiewka, lina, hak, petardy, cukierek? o, karmelowy, wytrychy... Wszystko jak powinno. Cudnie. 

Spojrzała z ukosa (a w zasadzie trochę na ukos i z dołu) na, może trochę zbyt lalkowatego jak na jej gust ale bądź co bądź przystojnego, mężczyznę i przerwała mu w połowie zdania.
- Jak już sobie porycerzykowałeś, to ja mam ciekawsze rzeczy do roboty niż stanie tutaj i pierdolenie o niczym, także... - zaczęła powoli wycofywać się w stronę prześwitu między dwoma strażnikami, chowając w międzyczasie sakiewkę Gregajakmutam do jednej ze swoich licznych kieszeni. Kurwa, cieniutka skóra, chyba jagnięca. Szlachta się bawi, nie ma co. Ciekawe, kiedy im to wszystko runie na głowy - patrząc na to jak wszystko wygląda, to niedługo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz